25 lipca po kilku dniach zmagań z atakami padaczkowymi, odeszła moja Kuszeńka. Pojechałyśmy na wakacje na Mazury i już z nich razem nie wróciłyśmy.
Z chorobą zmagałyśmy się od grudnia 2016 roku. Kusz trafiła się padaczka lekooporna, przeszłyśmy przez wiele kombinacji leków, ciężkich stanów padaczkowych, pobytach w szpitalu gdzie była wprowadzana w śpiączkę, później długo wracała do formy. Ale była niesamowicie silna, dzielna, prawdziwy wojownik i za każdym razem wracała i choć już nie była jak kiedyś, to pomiędzy atakami miała fajne życie. Niestety było coraz gorzej, a przyjmowane leki osłabiały jej organizm i mimo sił i chęci, przyszedł taki moment, że musiałam pozwolić jej odejść godnie i spokojnie. To najtrudniejszy moment życia z psem, kiedy musisz zdecydować, że kiedy kochasz, musisz pozwolić odejść bo nic już lepszego nie da się zrobić.
Śmierć Kusz zamyka pewien etap mojego psiego życia. Nie ma już żadnej z Szarych Suk – odeszły po sobie w 1,5 roku. Najpierw 23 grudnia 2018 r. Dirki, 6 stycznia 2020 r. Vesper, a teraz 25 lipca Kusz. Były niesamowitym stadem, cudownie zgrane, empatyczne wobec siebie, pewne swoich zachowań, o nic nie musiały ze sobą rywalizować. Tworzyły super ekipę razem z Furlą, która także odeszła w grudniu 2018 r.
Teraz czas na pisanie nowego rozdziału Ekstrawagancji, a motorem jest Bailey – prawnuczka Dirki.